O koniach marzyła od dziecka
Spis treści |
---|
O koniach marzyła od dziecka |
Strona 2 |
Strona 3 |
Wszystkie strony |
Milena Małkiewicz swój czas dzieli między studiami na zootechnice i końmi. Jest szczęśliwa, bo swoim marzeniom mogła nadać realny kształt.
POCZĄTEK FASCYNACJI I STADNINY
Gdy mieszkała jeszcze w Małym Głęboczku często odwiedzała ciocię Wardowską, która miała konia pociągowego. Milena bardzo go lubiła i czasami w nagrodę, gdy n.p. dzielnie zniosła wizytę u dentysty, sadzano ją na tego konia. Starała się, aby zasłużyć na te przejażdżki swoim zachowaniem. Poza tym zbierała pieniądze na konia. Uzbierała cały spory plik banknotów, które raz w tygodniu rozkładała na podłodze i liczyła z dziadkiem, czy już wystarczy. Tyle tylko, że były to banknoty „starych” pięćdziesiątek i setek, które wyszły z użycia. Gdy już zamieszkali w Wielkim Głęboczku- Milena nadal marzyła o swoim koniu. W lipcu 1999 roku rodzice kupili jej pierwszego konia o imieniu Iga. Zaraz pierwszego dnia Iga uciekła do lasu, ale na szczęście po 1,5 godziny odnaleziono ją. – Było jej smutno samej w starej stajni- wspomina Milena- chodziła za nami jak pies, więc zabieraliśmy ją na spacery po lesie.
Podczas pobytu na obozie konnym u p. Michalaka, w Małym Leźnie, Iga zaprzyjaźniła się z jego koniem- Boną, którą rodzice Mileny odkupili od właściciela. Potem Iga urodziła Iskrę. Był to pierwszy źrebak, no i ten fakt dał początek stadninie. - Teraz Iga ma 11 lat i ciągle jest u nas. Ma tu swoje dożywocie i miejsce w nowej, wybudowanej rok temu stajni- mówi Milena Małkiewicz. Iskra została sprzedana do hodowli. Następna była srokata klacz- Marcysia, a w tajemnicy przed mamą Milena z tatą kupili Marcysię. – Później to już szukaliśmy koni- opowiada ich wielbicielka- Kiedyś tato dowiedział się o dwóch koniach w Zbicznie. Chcieliśmy kupić tylko jednego, ale kiedy zobaczyliśmy je: wychudzone i stojące prawie po pas we własnych odchodach- kupiliśmy oba. Korę i Kawę musieliśmy odwszawić i leczyć. Nie obyło się baez kroplówek. Na początku, ze względu na zdrowie innych koni, trzymaliśmy je u pana Bogdana, który pracuje u nas jako woźnica. Jego żona bardzo troskliwie zajęła się chorymi klaczami i to dzięki jej opiece konie wyszły z choroby. Kora z powodzeniem startuje w zawodach hippicznych. Kawa, o 5 lat starsza od siostry odchorowała stanie w gnoju zapaleniem trzeszczek kopytowych.